Historia pewnego HONKERA 2N rocznik 2005

Pierwsze spotkanie z HONKEREM nie było zbyt obiecujące, ale zależało nam na prawdziwym aucie terenowym i w miarę nowym rocznikowo. Kilkumiesięczne śledzenie ogłoszeń dotyczących sprzedaży samochodów posiadających ramę, prawdziwy napęd 4×4, resory, kabinę 2-3 osobową i dużą ładowność, ale o DMC do 3,5 tony nie dało wymiernych efektów. Samochodem idealnym byłoby Iveco, ale cena nie ta i nie mieściło się w kategorii samochodu do 3,5 t.

Inne dostępne samochody nie spełniały naszych oczekiwań, były za drogie (np. ISUZU D-max) lub nie nadawały się do pracy w trudnym terenie i do zamontowania na nich naszej wiertnicy z oprzyrządowaniem.

Pomysł „a może Honker” podsunął nam Pan Piotr – właściciel zakładu, który produkuje wiertnice WH i oprzyrządowanie do nich. Zaczęliśmy szukać Honkera po ogłoszeniach, po licytacjach wojskowych, ale na rynku były tylko samochody z roczników 1988-1995, nowszych nigdzie nie sprzedawano, a nowy kosztuje najmniej 90-120 tysięcy złotych. Wreszcie zdecydowaliśmy się na Honkera Sanitarkę z rocznika 1995, silnik IVECO 2,5 z wymianą mostów na te z rocznika od 1998 oraz silnika na Andorię.

W czasie rozmowy telefonicznej ze sprzedającym okazało się, że na placu stoi jeszcze HONKER 2N rocznik 2005 z silnikiem Andorii z turbiną. Sprzedający twierdził, że samochód jest zarezerwowany, ale kupujący sprawdza czy będzie mógł go zarejestrować jako pojazd ośmioosobowy. W dokumentach był zapis „samochód ciężarowy dwuosobowy”. Postanowiliśmy sprawdzić sytuację na miejscu (ok. 300 km – pod Częstochową), byliśmy już zdecydowani na sanitarkę, ale z tyłu głowy był jeszcze Honker 2N. Nie trzeba by wymieniać mostów i silnika, no i dużo nowszy. Przed dzień wyjazdu dostaliśmy informację, że zainteresowani kupnem Honkera 2N po jego obejrzeniu i uzyskaniu informacji z wydziału komunikacji o braku możliwości przerejestrowania na samochód ośmioosobowy zrezygnowali z zakupu.

Pojechaliśmy na miejsce, ale to co zobaczyliśmy nie było za ciekawe. Honker przypominał raczej kupę złomu na szczudłach, z kołem od działka bojowego na pace, bez szyb, z dziurą w błotniku, środkiem auta w stanie opłakanym… ogólnie masakra.

Sprzedający Pan Ryszard twierdził, że zakupił Honkera z Wytwórni Filmowej, samochód grał w filmie „Karbala”, dramacie wojennym z 2015 roku w reżyserii Krzysztofa Łukaszewicza, przedstawiającym autentyczne wydarzenia z szyickiej rebelii w Iraku w 2004 roku. Premiera filmu odbyła się 11 września 2015 roku. Przed wizytą na planie filmowym samochód służył Wałbrzyskiej Energetyce. Czyli auto z historią… i według sprzedającego igła… :). Próba odpalenia również się nie powiodła….:)

Zaczęliśmy chodzić wokół Honkera, a raczej jego trupa w śniegu, patrzeć tu i tam, rozmyślać, negocjować z Panem Ryszardem itd., a tak naprawdę to z tyłu głowy decyzja o zakupie była już podjęta- ma być ten Honker i tylko ten. Ze sprzedającym ustaliliśmy cenę i warunki zakupu, Honker miał być gruntownie odrestaurowany w ciągu miesiąca: nowy błotnik, lakier, obcięty tył – kabina dwuosobowa, mechanicznie wszystko ma działać, nowe oleje, płyny… Spisaliśmy umowę przedwstępną i pozostało mieć nadzieję i … czekać. Minął miesiąc i trochę…
i podobno Honker był gotowy. Pojawił się problem, nikt z nas nie jest mechanikiem samochodowym, jak sprawdzić, czy auto zostało zrobione rzetelnie i czy w ogóle zostało zrobione… W końcu udało nam się namówić Pana Piotra – właściciela zakładu, który będzie montował wiertnicę na Honkerze, aby odbiór odbył się u niego z udziałem jego mechaników. Pan Ryszard nie był zadowolony, że musi podwieźć samochód do odbioru pod Warszawę i jeszcze będą go sprawdzać mechanicy, bronił się, ale po długich i burzliwych negocjacjach zgodził się przyjechać. I nadszedł ten dzień- Nasz HONKER 2000 2N (już nasz :)) przeszedł pierwszy test, głównie wizualny, z krótką jazdą z odrobiną szaleństwa w terenie (wjazd na górkę piasku na budowie zaliczył). Teoretycznie wszystko działa, samochód wygląda zdecydowanie lepiej niż na placu pod Częstochową. Oczywiście jest to typowy wół roboczy, kilka drobiazgów będzie jeszcze do zrobienia (uszczelnienie okien, może rozrząd, może opony i pewnie kilka innych). Teraz pozostaje czekać na montaż wiertnicy i pierwszą długą testową jazdę Wyszków – Bydgoszcz…. Ale to już zupełnie inna historia.

Drugie spotkanie… czekam na wiertnicę…

A z wiertnicą wygląda tak…